39-letni Purzycki to barwna postać, po występach w Stali (lata 1997-2001) wyemigrował do Wielkiej Brytanii, gdzie najpierw pracował fizycznie, potem grał w Bedford Town i walijskim Llanelli, zajął się trenerką, szkolił młodzież w Swansea. Poznał znanych trenerów i piłkarzy, w Celticu Glasgow mógł jeździć na zajęcia Gordona Strachana, był na tym samym kursie trenerskim co Gianfranco Zola.

Po powrocie do Polski "Puzon”, który jako piłkarz grał też m.in. w ŁKS Łódź i Górniku Łęczna, był menadżerem w Polonii Warszawa, a w Koronie Kielce asystentem trenera Włodzimierza Gąsiora. W ubiegłym roku został trenerem Pogoni Siedlce, której jest wychowankiem. Pogoń w drugiej lidze rywalizuje ze "Stalówką”, szkoleniowiec przyjechał specjalnie do Stalowej Woli na mecz ze Zniczem, by podglądać obie ekipy.

- Spotkanie ułożyło się niefortunnie dla gospodarzy, Stal straciła bramkę, Znicz się cofnął i były trudności, ale stalowowolanie wyrównali – komentuje Daniel Purzycki. - Myślę, że dla nas, Pogoni Siedlce, to był korzystny rezultat, ale życzę "Stalówce” zwycięstw w kolejnych meczach. Do Stalowej Woli miałem z Siedlec 220 kilometrów, jak najbardziej chciało mi się przyjechać na mecz, taka jest moja praca, trzeba obserwować zespoły, z którymi będziemy jeszcze grać. Do "Stalówki” mam duży sentyment, jak wjeżdżałem do Stalowej Woli to serce nawet mocniej zabiło. Cieszę się, że spotkałem kolegów i znajomych, w tym Jarka Wieprzęcia i innych. Jaki będzie wynik Stal Stalowa Wola-Pogoń Siedlce 17 maja? Taki, jaki będzie na boisku (śmiech). Choć to boisko w Stalowej Woli jest fatalne, nie pomaga i miejscowej drużynie i przyjezdnej - dodaje.

Pogoń jest w tabeli grupy wschodniej drugiej ligi na drugim miejscu, wyprzedza ją tylko Siarka Tarnobrzeg, obie drużyny mają po 43 punkty. Czwarta Stal traci do nich sześć "oczek”. Zespół z Siedlec pod wodzą Purzyckiego walczy o awans i ma na to realne szanse. Warto dodać, że syn byłego piłkarza Stali, 16-letni Adrian, gra w zespole juniorów w angielskim Wigan Athletic.