Jeszcze niedawno klub był na skraju upadłości, ale mimo problemów nie spadł niżej niż trzecia klasa rozgrywkowa. Dziś posiada jeden z najniższych budżetów w lidze, a mimo to przewodzi stawce II-ligowców.
Zespołem kieruje były piłkarz, niedoświadczony na ławce trenerskiej, Jaromir Wieprzęć, a bramkę za bramkę strzela skreślony przez Wisłę Płock, Łukasz Sekulski. Poznajcie niespodziewanego lidera II ligi, Stal Stalowa Wola.
Jeszcze nie tak dawno „Stalówka” grała w I lidze. W sezonie 2008/09 w ostatniej chwili uratowała się przed spadkiem (zajęła ostatnie - 12. - bezpieczne miejsce, 13. GKS Jastrzębie Zdrój i 14. GKP Gorzów Wielkopolski grały w barażach), jednak sezon później spadła z hukiem (przedostatnia pozycja, 25 punktów, o 14 mniej od Znicza Pruszków i 15 od Wisły Płock, do bezpiecznej pozycji brakowało aż 17 „oczek”). Już wtedy w klubie się nie przelewało, ale to co najgorsze spotkało Stal w II lidze. Kulminacją problemów był sezon 2012/13, kiedy brakowało wypłat dla piłkarzy i sztabu trenerskiego. Na szczęście dla drużyny z Podkarpacia ogień udało się ugasić. Ale Stal nie przystąpiła do rozgrywek Pucharu Polski.
Za to w kolejnych edycjach Pucharu Stal sprawiła kilka niespodzianek. Dobre wyniki w krajowym pucharze stały się odskocznią od problemów Stali. W poprzednim sezonie „Stalówka” w I rundzie wyeliminowała Cracovię Kraków, a w 1/16 opadła - dopiero po dogrywce - odpadła ze Śląskiem Wrocław. W obecnej edycji PP drużyna ze Stalowej Woli też sprawiła nie lada sensację, pokonując 2:0 Olimpię Grudziądz oraz 2:1 ekstraklasową Lechię Gdańsk! Obecny sezon jest szczególny także z innego względu. Stal dysponująca naprawdę małymi środkami a mimo to po 25 kolejkach jest liderem II ligi. Ma 45 punktów i wyprzedza w tabeli m.in. Rozwój Katowice, MKS Kluczbork, Stal Mielec. Co więcej plecy Stali oglądają też faworyci - Siarka Tarnobrzeg, Zagłębie Sosnowiec i Energetyk ROW Rybnik. Osobna kwestia to stadion, relikt czasów PRL-u.
"Z problemami finansowo-organizacyjnymi to zmaga się pół ligi. Jeżdżę na mecze i widzę, jak wyglądają obiekty innych II-ligowców. Nie czujemy się wcale gorsi od niektórych. Nasz główny problem to zaniedbana przez lata infrastruktura stadionowa, za którą odpowiada Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji" - mówi Mariusz Szymański, prezes piłkarskiej spółki akcyjnej Stal Stalowa Wola.
Fenomen Stali
A skąd tak dobre wyniki drużyny?
"Wydaje mi się, że popłaciła konsekwencja w budowaniu zespołu. Na pewno sprzyja nam też szczęście" - nie ma wątpliwości Szymański. "Z pewnością mamy jeden z niższych budżetów w II lidze. Przez ostatnie lata ciężko układa się współpraca na linii klub - administracja samorządowa. Nie mogliśmy liczyć na wsparcie miasta. Teraz po wyborach, gdy zmienił się układ sił politycznych, jest lepiej. Otworzyły się nam nowe możliwości. Ładnie się mówi, że pieniądze nie grają, ale bez nich ciężko prowadzić klub piłkarski" - podkreśla prezes klubu ze Stalowej Woli.
Zmiany w magistracie miejskim są promykiem nadziei na lepszy czasy dla tego zasłużonego klubu z Podkarpacia. Sygnały, jakie otrzymuje prezes Szymański, zdają się to potwierdzać.
"Długo trwała u nas budowa drugiej trybuny (wschodniej). Gdy już powstała okazało się, że nie do końca spełnia ona wszystkie wymogi. Musieliśmy dobudować przenośne toalety i baraki kontenerowe. Ale największą bolączką stadionu był brak sektora gości. Trybunę dla kibiców drużyn przyjezdnych oddaliśmy do użytku w sierpniu poprzedniego roku. I główny problem zniknął" - podkreśla Szymański. I dodaje: "Miasto stara się o dofinansowanie z funduszów unijnych na pełnowymiarowe, sztuczne boisko. W końcu coś drgnęło. Zostaje jeszcze jeden problem, czyli zaplecze sanitarno-socjalne. Podejrzewam, że nie tak szybko się z tym uporamy. Wiem, że w przerwie letniej planowany jest remont generalny aby przystosować stadion do wymogów licencyjnych. W tym miejscu był odwieczny problem z przecinającymi się ciągami komunikacyjnymi. Myślę, że uda się to wszystko połatać."
Stadion czeka zatem gruntowna przebudowa. Ale taka jest nieunikniona, jeśli Stal poważnie myśli o grze w I lidze i uzyskaniu licencji.
"Ograniczać nas będzie jedynie brak sztucznego oświetlenia. Zakładam jednak, że jak każdy beniaminek, dostaniemy okres ochronny. I zostaniemy warunkowo dopuszczeni do ligi. Przynajmniej taką mam nadzieję. Mimo, że gramy na starym obiekcie, to pozostałe wymogi uda nam się spełnić. Ostatnio graliśmy z Górnikiem. Zapewniam, że stadion w Wałbrzychu nie jest wcale w lepszym stanie od naszego. Już nie chcę powoływać się na inne przykłady. Kilka klubów w II lidze ma nowe obiekty, w pełni przystosowanych do wymogów. Ale jest też sporo takich, które mają dużo do poprawienia w infrastrukturze stadionowej. W Stalowej Woli też coś powoli się robi, choć idzie to mozolnie. Powstała nowa trybuna. Do tego rozwinęliśmy infrastrukturę techniczną wokół stadionu jak parkingi i tym podobne. Największa inwestycja przed nami - budowa drugiej trybuny z pełnym zapleczem socjalnym. To wszystko wymaga czasu" - przekonuje prezes Stali.
Zadawnione spory z miastem
"Z czego wynikały problemy poprzednich władz Stali z miastem? To były zadawnione konflikty. Były prezydent, urzędujący przez 12 lat, miał wahania zainteresowania sportem. Był asportowy, nie bardzo chciał słuchać związanych ze sportem, miał wizję - od A do Z - budowy stadionu w Stalowej Woli na 15 tysięcy. Całkowicie wbrew logice i rzeczywistemu zapotrzebowaniu. My, jako spółka [piłkarska spółka akcyjna Stal Stalowa Wola] funkcjonowaliśmy od 2010 roku [Szymański zasiadał od początku postawia spółki. Był najbliższym współpracownikiem ówczesnego prezesa Grzegorza Zająca, którego potem zastępował]. Przez te cztery lat Stal tylko raz dostała dofinansowanie z miasta na poziomie bodajże 285 tys. złotych" - wylicza Szymański.
"Jednak nie brak dofinansowania z budżetu miasta był najważniejszy, co brak dialogu w kwestii obiektów sportowych. Jeżeli przez 12 lat prezydent wybudował jedną trybunę, która miała być początkiem projektu dużego stadionu, bez żadnego zaplecza, to trudno mówić o jakieś wizji. Tymczasem okazało się że dostaliśmy bubel nienadający się do użytku. Byliśmy zmuszeni do wykonania dodatkowych prac. I ruszyło. Ale nikt w mieście nie chciał słuchać, że Stali nie jest potrzebny obiekt na 15 tysięcy, a maksymalnie na 5 do 7. Stąd wynikały problemy. Prezydent miał wizję, potem zainteresowania skierował w inną stronę. Zostaliśmy tylko z tą jedną trybuną. Teraz stosunki znormalizowały się na tyle, że miasto nas słucha. Nie mamy jakiś wielkich wymagań, ale jako klub sportowy wiemy najlepiej, czego nam potrzeba do normalnego funkcjonowania. Nie rzucamy sił na nie wiadomo co. A większy stadion wiąże się z większymi kosztami wynajmu czy ochrony. Chcemy uniknąć takiej sytuacji. Kluczem do poprawy jest dialog. Może w przyszłości w kasie miasta znajdą się odpowiednie środki na budowę nowoczesnego stadionu" - zaznacza Szymański.
Chluba Podkarpacia?
Tym bardziej zaskakujący jest fenomen sportowy Stali. „Stalówka” w przeciwieństwie do innych klubów z regionu - Siarki, Stali Mielec, Stali Rzeszów czy Resovii Rzeszów, nie stoczył się do niższych klas rozgrywkowych. A teraz otwiera tabelę II ligi. Ale na plecach czuje oddech innych zespołów z Podkarpacia, które nadają ton rozgrywkom.
"Staraliśmy się balansować na granicy rozsądku. Przeważnie rok zamykaliśmy stratą większą lub mniejszą. W pewnym momencie przed upadkiem uratował nas główny udziałowiec klubu, firma Wodex Sp. z o.o. Zwiększaliśmy kapitał dzięki czemu przez trzy, cztery lata mimo że dysponowaliśmy niewielkimi pieniędzmi, udało nam się w miarę egzystować" - wspomina Szymański.
"Oczywiście nie mogliśmy oczekiwać niewiadomo jakich wyników sportowych. Tak kroiliśmy materię, żeby tylko przetrwać. Nie ukrywam, że także ten sezon miał taki być. Skład, który zbudowaliśmy latem, nie gwarantował gry o wysokie cele, czarny scenariusz zakładał nawet walkę o utrzymanie. Patrząc na budżety innych klubów, wiedzieliśmy jakie aspiracje mają Stal Mielec i Siarka Tarnobrzeg. Zespół odpalił może przez to, że ci piłkarze grają w Stali już dłuższy czas. Co do wzlotów i upadków... Z tej małej rzeczki może narodzić się coś fajnego. Jesteśmy w innej sytuacji niż Siarka, której z racji bycia faworytem, gra się ciężko. Robienie wyniku sportowego za wszelką ceną ma swoje minusy. Klub piłkarski to nie jest sklep z bułkami. Ściągnięcie określonej liczby zawodników nie daje żadnej gwarancji sportowej. Nam dopisało szczęście" - uśmiecha się prezes Stali.
Prezes zaskoczony
Dla niego tak wysokie miejsce zespołu też jest pewnym zaskoczeniem.
"Mamy zespół oparty na chłopakach z regionu - z Rzeszowa, spod Rzeszowa, z Dębicy. Trener pochodzi ze Stalowej Woli. Nie ma jeszcze wyrobionego nazwiska wśród trenerów, to po prostu młody człowiek, który chce coś osiągnąć. Od lat stawiamy na „swoich” szkoleniowców. Na razie nie ma co zbytnio się pompować, bo za chwilę to 1. miejsce możemy stracić. Cieszmy się, że sprawimy frajdę kibicom. Zawodnicy zrobili fajny wynik. Jak widać małymi środkami można zbudować ciekawy zespół. Nie myślimy o awansie na poważnie. Każdy kolejny mecz jest dla nas spotkaniem o „sześć punktów”. Podchodzimy do wszystkiego w miarę spokojnie" - mówi Szymański.
Trenerzy Jaromir Wieprzęć (I trener) i Andrzej Kasiak (asystent) przejęli drużynę w czerwcu poprzedniego roku. Zastąpili w tej roli innych trenerów z regionu, Pawła Wtorka i Artura Lebiodę. Trener Wieprzęć jest wychowankiem klubu, jego byłym piłkarzem, który poprzednio odpowiadał z Kasiakiem za grupy młodzieżowe Stali. Rundę jesienną Stal zakończyła na czwartym miejscu. A wiosnę rozpoczęła od efektownego zwycięstwa 5:1 z Rozwojem Katowice. Potem była porażka 0:1 z Nadwiślanem Góra, porażka 1:2 z Siarką Tarnobrzeg, zwycięstwo 2:1 z Energetykiem ROW Rybnik, remis 1:1 ze Zniczem Pruszków i komplet punktów na wyjeździe z Górnikiem Wałbrzych (3:1).
Wart podkreślenia jest też dorobek bramkowy najlepszego strzelca drużyny. Łukasz Sekulski zdobył już 21 goli.
Goleador ze Stalowej Woli
"Ciężka praca nareszcie skutkuje. Nie mam żadnej złotej recepty na to. Po prostu cieszę się, że strzelam. Fajnie, że wychodzi" - mówi nam piłkarz, który w Stalowej Woli odnalazł się po tym jak został skreślony w Wiśle Płock.
"Na pewno nic nikomu udowadniać nie chciałem tylko sam samemu sobie. Postawiłem sobie za cal wykorzystać szansę, którą dostałem w Wiśle. Dużo racji jest w tym, że posłużyła mi zmiana otoczenia. Po wielu latach spędzonych w Płocku odszedł do Stali. Zrobiłem co prawda jeden krok w tył, ale mam nadzieję, że dzięki temu zrobię dwa kroki w przód w przyszłości" - tonuje nastroje Sekulski.
On także dostrzega zalety Stali w elemencie „zespołowości”.
"Mamy fajną drużynę, co nie zmienia faktu, że na początku sezonu nikt na nas nie stawiał. Sezon jeszcze trwa, przed nami dziewięć kolejek. To dużo. Jeszcze wiele może się zdarzyć. Tabela jest bardzo spłaszczona. Drużyny z miejsc 1-10 są bardzo blisko siebie. Jedna strata punktów skutkuje dużym przetasowaniem w lidze. Naszą siłą jest wyrównany skład. W zespole gra wielu ciekawych chłopaków. Sukces tkwi w naszej drużynie. Nie mamy gwiazd, a ambitnych, walecznych chłopaków. Zawsze walczymy. Jak czujemy że się nie uda wygrać to mocno pracujemy na remis. Może zabrzmieć to banalnie. Jednak te słowa najlepiej odzwierciedlają Stal" - zaznacza napastnik Stali.
Tylko spokój jest wskazany
Dla Sekulskiego może być to szczególny rok. Korona króla strzelców II ligi, do tego ewentualny awans Stali. Wkrótce zostanie także ojcem.
"W listopadzie kończę 25 lat. To dobry moment na potomka. Już nie mogę się doczekać tej chwili" - nie kryje radości Sekulski.
"Nigdy tylu bramek na szczeblu centralnym nie strzeliłem. To dla mnie najlepszy moment w karierze! Zimą były zapytania z ekstraklasy, I oraz II ligi. O konkretach będę rozmawiał z działaczami Stali po zakończeniu sezonu. Wtedy powinna wyjaśnić się moja dalsza przyszłość. Na tę chwilę skupiam się na drużynie. Zrobię wszystko aby „Stalówka” była jak najwyżej. Chcemy dalej przynosić radość kibicom, którzy za nami jeżdżą.
Powrót do I ligi ze Stalą? To zbyt pochopne wnioski. Na razie twardo stąpamy po ziemi. Nie bujamy w obłokach. Spokojnie. Po prostu cieszymy się tym co jest. A tabela fajnie się dla nas układa. Nie rzucamy żadnych głośnych haseł. Krok po kroku staramy się wygrywać kolejne mecze" - nie daje się ponieść emocjom napastnik Stali.
Szymański: "Od czasu, gdy Stal grała w pierwszej lidze stadion praktycznie się nie zmienił. Nie zamierzam jednak płakać. Jesteśmy klubem bez pełnowymiarowego boiska sztucznego. Nie jeździmy na zgrupowania. Trenujemy na własnych obiektach. Dlatego musimy realnie patrzeć na wszystko. Trudno w takiej sytuacji oczekiwać jakiś super wyników. Ci fajni chłopacy na dłuższą metę nie pociągną bez odpowiedniego zaplecza. Co nie zmienia faktu, że jesteśmy mile zaskoczeni obecnością Stali w czołówce"
Jeszcze niedawno klub był na skraju upadłości, ale mimo problemów nie spadł niżej niż trzecia klasa rozgrywkowa. Dziś posiada jeden z najniższych budżetów w lidze, a mimo to przewodzi stawce II-ligowców. » czytaj dalej
Subiektywno-statystyczne podsumowanie sezonu 2013/2014 okiem redakcji stalstalowawola.pl » czytaj dalej
Żar lał się z nieba, powietrze nad rozgrzaną murawą musiało parzyć jak przy hutniczym piecu, razem z piłkarzami pociliśmy się także my, kibice. » czytaj dalej