"Od zawsze moją mocną stroną była waleczność" - mówi Łukasz Pietras, pomocnik Stalówki. Zielono-czarni po zwycięstwie z GKS-em Bełchatów mogą z większym spokojem przygotowywać się do kolejnych spotkań.
Trzy punkty wywalczone w sobotnim spotkaniu z PGE GKS-em Bełchatów bardzo przydadzą się naszej drużynie, która jak najszybciej chce zapewnić sobie utrzymanie w II lidze. Drużynę z Bełchatowa „Stalówka” pokonała 1:0 i na swoim koncie ma obecnie 41 punktów.
"Od początku tej rundy mówiliśmy sobie, że 41 punktów powinno w miarę dać spokój w lidze. Drużyny z dołu tabeli nie chcą odpuszczać i wszyscy walczą o życie. Nam udało się w sobotę pokonać zespół z Bełchatowa i myślę, że byliśmy lepszą drużyną, co potwierdziliśmy bramką. Szkoda, że nie strzeliliśmy jej wcześniej, bo były do tego okazje już na początku spotkania przede wszystkim po stałych fragmentach gry. Drużyna z Bełchatowa też jednak miała swoją szansę w drugiej połowie i w tym przypadku dopisało nam szczęście" – mówił pomocnik Stali, Łukasz Pietras.
Łukaszowi nie można odmówić waleczności na boisku. "Od zawsze moją mocną stroną była waleczność. W sobotę może troszeczkę przesadziłem. W jednej sytuacji sędzia mnie oszczędził, ale ja nigdy nie odstawiałem nogi i nigdy tego nie zrobię" – wyjaśnił Łukasz, który do Stali trafił zimą.
Stal pokonała zespół ze ścisłej ligowej czołówki. Z takimi drużynami zielono-czarnym gra się lepiej. "Może to też wynika z tego, że te zespoły chcą z nami grać w piłkę, a nie tylko przeszkadzać. Chociaż drużyna z Bełchatowa była schowana za podwójną gardą, myślała bardziej o obronie i grze z kontry, to jednak nasza dobra postawa w defensywie poprzez dobre ustawienie zaprocentowała i zagraliśmy na zero z tyłu" – skomentował Łukasz.
Jeszcze niedawno klub był na skraju upadłości, ale mimo problemów nie spadł niżej niż trzecia klasa rozgrywkowa. Dziś posiada jeden z najniższych budżetów w lidze, a mimo to przewodzi stawce II-ligowców. » czytaj dalej
Subiektywno-statystyczne podsumowanie sezonu 2013/2014 okiem redakcji stalstalowawola.pl » czytaj dalej
Żar lał się z nieba, powietrze nad rozgrzaną murawą musiało parzyć jak przy hutniczym piecu, razem z piłkarzami pociliśmy się także my, kibice. » czytaj dalej