StalStalowaWola.pl Aktualności
Wisła Płock – Stal Stalowa Wola (2013.05.08)
Napisał: admin. Dnia 2013-05-26r

To był wyjazd jeden z najważniejszych w tym sezonie. Z Wisłą jak każdy wie nie mamy za dobrych relacji, dlatego to spotkanie było spotkaniem dwóch wrogich sobie ekip. Różnie mogło być z czym zawsze się liczymy na obcym sobie terenie. Jak przed każdym meczem, trwało zapisywanie się na listę imienną. Ja o tym wyjeździe myślałem już na długo przed, trzeba było sobie załatwić na ten dzień wolne w pracy.

To był wyjazd jeden z najważniejszych w tym sezonie. Z Wisłą jak każdy wie nie mamy za dobrych relacji, dlatego to spotkanie było spotkaniem dwóch wrogich sobie ekip. Różnie mogło być z czym zawsze się liczymy na obcym sobie terenie. Jak przed każdym meczem, trwało zapisywanie się na listę imienną. Ja o tym wyjeździe myślałem już na długo przed, trzeba było sobie załatwić na ten dzień wolne w pracy. Jak to zrobić do końca nie wiedziałem, ponieważ ledwo co mnie przyjęli a tu gość wyskakuje z wolnym, ale dla chcącego nic trudnego. W dniu wyjazdu jeszcze zdążyłem pójść na siłownie, chodź dzień wcześniej postanowiłem że sobie odpuszczę, no ale pompa musi być, chociaż nie wygodnie tak jechać pospinanym. No ale do rzeczy, bo was tu zanudzę. 

Zrobiłem sobie kanapki, zakupiłem sporo owoców, do tego jak zwykle woda gazowana, to wszystko w plecak i wyjazd z chaty na zbiórkę pod PKS. Zanim doszliśmy na zbiórkę przewinęliśmy parę ciekawych tematów o wyjazdach. Pod PKS byliśmy jako jedni z pierwszych, już wtedy wiedzieliśmy że będzie nas w granicach 160 góra 170 osób. Było sporo znajomych, ale nie wiem czy jest sens pisać kto był, bo nie chce nikogo wywyższać ani nikogo nie chce pominąć. Gdy podjechały autokary zaczęto zbierać kasę i wpuszczać ludzi do środka, w przedsprzedaży były też bilety żeby na miejscu się z tym nie pierdolić. Obok stało sporo tajniaków, nagrywali na kamerę całe towarzystwo. 

Gdy już wbiłem się do środka po zapłaceniu za wyjazd i bilet modliłem się o to by jak najszybciej ruszyć bo skwar w środku był nie miłosierny. Co najgorsze w tym autokarze jechały wszystkie knury które zabierały jeszcze wtedy świeże powietrze, bo po jakimś czasie kierowca włączył klimatyzację ale nie wszyscy u nas wiedzą że ta najlepiej działa jak autokar jest zamknięty. Przy otwartych drzwiach efekt tego był wymierny i powstało coś w rodzaju, taki ch.j jak się ochłodzicie. Kierowca jeszcze wtedy miał dobry humor ale i to się zmieniło gdy zaczęliśmy mu wkręcać że na trasie czekają wrogo nam nastawieni kibice, którzy za nami nie przepadają i że nam chcą wybić wszystkie szyby w autokarze. Ten jeszcze tak jakby się śmiał ale widać było strach w jego oczach.

Gdy już wszystko było zapięte na ostatni guzik, po spaleniu po ostatnim papierosie, wpakowali się palacze i ruszyliśmy w drogę. Standardowo milicja blokuje ulicę wyjeżdżamy na trasę i jedziemy w stronę Płocka. W autokarze panował przyjazny klimat. Do Sandomierza był spokój poza zmianą naszej eskorty nic się nie wydarzyło. Dalsza droga to pierdolenie o szopenie, jak to zawsze bywa podczas takich wypadów. W Radomiu okrążamy miasto i na Warszawę, tylko że stolicy to nawet nie zahaczyliśmy bo pojechaliśmy całkiem bokiem na Płońsk. Tam już w stronę Płocka. Jechała z nami jakaś dziwna prewencja, ponieważ jeden z transporterów to był chyba nieźle opalony. Gość miał taką banie że uśmiech nie schodził mu z twarzy. Na trasie pojawiła się nowa kryminalna która szalała na drodze, przy każdym zakręcie czy skrzyżowaniu a już Bóg wie jakim rondzie goście wyskakiwali z lizakami i kierowali ruchem. No a przy tym nieźle się spinali, ja to nawet po siłowni przy nich blado bym wyglądał, no ale co kraj to obyczaj. 

Żadnego spisywania nie było, a już nie będę mówił o jakimś przeszukiwaniu autokarów. Gdy dojechaliśmy do granic Płocka nie wpuścili nas do centrum, skierowali bokiem, po którym musieliśmy nadrobić z 15 km dodatkowo, za te zachcianki jak zwykle płacimy my podatnicy. Jedynie ktoś kto nie widział rafinerii miał dodatkowo darmowe zwiedzanie, ale chyba nikt nie był zainteresowany patrzeniem jak z ziemi bucha ogniem. Pod stadion docieramy z dużym zapasem czasu, wchodzimy bez żadnych problemów co do ostatniego ludka. Gdy już wszyscy weszli ruszamy na sektor gości wytyczonym buforem, tam wieszamy dwie flagi Stalówka The Firm oraz osiedlową Zatorze, warto zauważyć w jakiej kolejności o tym piszę, bo na pierwszym miejscu jest klub a dopiero później to kto z jakiego osiedla jest, o czym warto pamiętać panowie, i o czym warto wspominać bo razem tworzymy całość tej układanki jaką jest STAL STALOWA WOLA. Tego dnia naprawdę czuć było i zresztą widać że większość ekipy nie była z pierwszej łapanki. Zresztą przecież nie jechaliśmy tam zjeść obiad za 17 zł , tylko żeby dopingować i się dobrze pokazać. Właśnie co do obiadów kolejny raz jakieś za cudzysłowem debile zrobiły wała na trzy obiady nie płacąc kasy. Na drugi raz zrobi się tak że ja ktoś wytyra wała to się go najebie i na kopach do Stalowej Woli będzie wracał. Koniec z tą anarchią i robieniem wałów. W Puławach w ten sam sposób na Wiśle ktoś zajebał bilety gościom którzy za nie zabulili mamonę. Nie róbmy takich numerów panowie. 

Co do samego meczu, doping był zajebisty, z przerwami po 20 minut na jazdę dla kibiców z Płocka, którzy się napinali zza płotu. My zresztą byliśmy nie lepsi, ale co ważne była dobra zabawa, czasami to był festyn przy którym pękała mi głowa ze śmiechu. Jeden z kibiców Wisły prowadząc na gnieździe doping, po namowie naszych wodzirejów zszedł z góry bo presja go przerosła, albo nam zabrakło kultury, bo jaka ekipa jedzie przykładowo 350 km by powyzywać jakiegoś tłustego grubasa . Napinka była nie miłosierna, k.rwa to padało co drugie słowo nie mówiąc już o bardziej drastycznych słowach. Ciśnienie jest dobre, co w takich meczach jest najważniejsze. Pasibrzuchy dostały tyle razy w pi..dol i dalej nic nie kumają, twierdząc jeszcze że my się ich boimy bo przyjechaliśmy na mecz w obstawie milicji, ale która ekipa w dzisiejszych czasach nie ma ogona ? być może Wisła Płock jeździ na wyjazdy bez policji, ale o tym się przekonamy jak ich znowu gdzieś złapiemy. 

Ogólnie co do meczu to przegraliśmy dwa do zera, ale na temat piłki nigdy się nie wypowiadam bo się na tym nie znam od kiedy zrozumiałem że Polska piłka nożna to przysłowiowy trzeci świat w futbolu. No ale nie było tak że nie patrzyłem na to co się działo na boisku. Jedyny fakt z którego jestem zadowolony to taki że nowym trenerem został Paweł Wtorek, którego jako trenera i byłego piłkarza naszej drużyny bardzo szanuje. Na sektorze Nafciarzy kontem oka zauważyłem że był jakiś „Rambo” w niebieskiej chuście na głowie, gościowi musiało nieźle odjebać bo uwiesił się na płocie i ruchał kraty. Po zakończeniu meczu napinki zza płotu ciąg dalszy, ale nas przy tym trochę zagazowali. Zrobiliśmy sobie jaja i potelepaliśmy trochę bramką od bufora. Ochrona nie wytrzymała napięcia i nacisnęła nie odpowiedni guziczek aplikując falę niewidzialnego pyłu po którym w gębie robiło się gorzko. Gaz zrobił swoje ostudził gorące głowy chuliganów. Śmiać mi się chce jak widzę co robi nieporadna ochrona, w sytuacji która nie wymaga nawet delikatnego pierdnięcia. Ale w powietrzu czuć było awanturą he he.

Na koniec jak wychodziłem z chłopakami, ochroniarz mówił nam, że milicja podczas wychodzenia będzie nas wyciągać z tłumu i wybiorą najbardziej agresywnych uczestników tych jakże niebezpiecznych starć. Pierdoła chyba się zesrał bo tym chyba chciał ostudzić nasze zapały żeby mu się nic nie stało, ale jak pomyślę to nikt u nas nawet nie myślał o tym by coś wykręcić. Przy wyjściu niebiescy ustawili się w szpaler i skierowali nas na most za którym stały już nasze autokary. Jedna osoba chciała żebyśmy spierdolili milicji ale nikt już nie miał sił na to by pokonać ten odcinek w biegu. Pod autokarem był ten opalony glina, któremu chyba schodziła faza bo nie wiedział jak się zachować, to założył sobie na głowę kask żeby nie było go widać. Chłopaki od nas ustawili się do zdjęcia, przy którym odpalono kilka rac. Cholera nie załapałem się na zdjęcie, bo w tym czasie jadłem, ale lepiej zjeść niż później oglądać na zdjęciu jak ktoś wpierdala moje kanapki. W zwyczaju kibiców jest tak że na wyjazdach najlepiej smakuje to co jest znalezione pod ręką. 

Jakiś wyżej postawiony pies powiedział nam jeszcze że mamy nie szaleć i nie rzucać petardami bo nas zaczną spisywać, to ktoś od nas pierdolnął mu petardą. W czasie gdy przechodziliśmy przez most w stronę autokarów, nagrywała nas na kamerę jakaś jeszcze wtedy chora dla nas baba, dopiero później się dowiedzieliśmy że ta kobita kameruje policję i gdy by coś odpierdalali to by był na to dowód. Widać że nie tylko my nie przepadamy za postępowaniem stróżów prawa. W końcu wszyscy posadzili swoje cztery litery w autokarze i ruszyliśmy przy efekcie migających kogutów w stronę domu. Wszystko było by w porządku jakbym miał na drugi dzień wolne, ale nic z tego na 20 po 6 miałem jechać do pracy, więc wyspać to się na pewno nie wyśpię. Próbowałem zasnąć, ale ktoś włączył telewizor i głupole oglądali film o „wojowniku”. Jakby było tego mało jebało w tym autobusie starymi skarpetami. Kierowca prosił nas żebyśmy już się nie zatrzymywali, dzięki czemu będziemy szybciej w domu. Gdy jednak nadarzyła się okazja to nawet psy nie były na tyle kumate by nam zablokować wjazd na stację. Tam to jak zwykle samowolka kibicowska odpierdalała numery, doszło do starcia MMA, Gutek z Badenem dali sobie po ryju, walczyli chyba o browar albo w najgorszym przypadku o swoje dobre imię, dlaczego w najgorszym ? a dlatego że byli na takim kacu że z kałuży by wypili umarlakowi. Baden wygrał starcie za co dostał oklaski od 160 osobowej publiczności. Dobrze że Baden nie narobił ... jakiejś lipy he he. 

Hitem wyjazdu była piosenka w wykonaniu naszego prezesa , chociaż nie znam tekstu to każdy za nim powtarzał refren tego utwory który brzmiał mniej więcej tak „auuu aeee łeeee auuu”. Interpretacja według własnego zakresu podpowiada mi że panuje niezła patologia wśród nas, szkoda że sam wkręciłem się do zabawy, bo tak mogłem uniknąć swojej własnej krytyki, ale i to jest potrzebne bo tak do końca to źle nie było, bo bawić to się trzeba umieć. Na koniec zjadłem tuńczyka w oleju po którym zachciało mi się srać, ale pokazałem charakter i wytrzymałem. To było na tyle czołem koledzy i do następnego wspólnego wyjazdu he he. Kulti dzięki za super szame!

Zatorze

źródło: własne
  • Spotkania
  • Terminarz
  • Tabela
  • Strzelcy
  • Transfery
Następny mecz: III liga (IV gr.) 19. kolejka
Herb Stal Stalowa Wola Stal Stalowa Wola
-:-
Herb Siarka Tarnobrzeg Siarka Tarnobrzeg
Data spotkania: 12/13 maja 2022
Ostatni mecz: III liga (IV gr.) 18. kolejka
Herb Stal Stalowa Wola Stal Stalowa Wola
0:1
Herb Avia Świdnik Avia Świdnik
Data spotkania: 20 listopada 2021, g. 13:00
» Publicystyka
Dodał: admin Dnia: 2015-04-19r.

Jeszcze niedawno klub był na skraju upadłości, ale mimo problemów nie spadł niżej niż trzecia klasa rozgrywkowa. Dziś posiada jeden z najniższych budżetów w lidze, a mimo to przewodzi stawce II-ligowców. » czytaj dalej

Dodał: admin Dnia: 2014-06-17r.

Subiektywno-statystyczne podsumowanie sezonu 2013/2014 okiem redakcji stalstalowawola.pl » czytaj dalej

Dodał: admin Dnia: 2014-05-26r.

Żar lał się z nieba, powietrze nad rozgrzaną murawą musiało parzyć jak przy hutniczym piecu, razem z piłkarzami pociliśmy się także my, kibice. » czytaj dalej

stat4u
articles