Gospodarze wyszli bowiem na murawę z siedmiominutowym opóźnieniem. Była to forma protestu przeciwko zaległościom finansowym, jakie wobec piłkarzy ma klub.

"Od stycznia począwszy, w każdym kolejnym miesiącu, nie otrzymaliśmy pełnych należności. Nie mieliśmy co prawda terminowych deklaracji, ale obietnice, że wszystko będzie uregulowane. W niektórych przypadkach zaległości są mniejsze, w niektórych większe, w każdym razie nasz protest miał być motywacją dla wielu osób do szybszego działania w tym temacie" – mówi nam jeden z zawodników Stali.

Prezes Stali Mariusz Szymański przyznaje, że problemy finansowe w klubie są i póki co nie widać perspektyw na ich zażegnanie. "Nasza sytuacja nie jest dobra, ale nie nazwałbym jej też dramatyczną. Długość trwania protestu piłkarzy przed meczem z Rybnikiem była proporcjonalna do zaległości, jakie wobec nich mamy. A nie dotyczą one podstawowego wynagrodzenia, bo to regulujemy na bieżąco, tylko jednej z jego części składowych, a także nagród. Nie ukrywamy tego i nie zamiatamy całej sprawy pod dywan, mam też wrażenie, że zawodnikom zależało też na zasygnalizowaniu dużo szerszego problemu, który ma miejsce od jakiegoś czasu wokół naszego klubu" – mówi sternik stalowowolskiego klubu.

Jedną z przyczyn coraz trudniejszej sytuacji finansowej Stali jest, zdaniem prezesa Szymańskiego, przeciagające się czasie ukończenie budowy nowego stadionu przy ulicy Hutniczej. Przypomnijmy, że ze względu na gruntowną modernizację obiektu, ekipa Krzysztofa Łętochy wszystkie mecze w roli gospodarza zmuszona była rozgrywać spotkania rundy jesiennej w Rzeszowie, a wiosną przeniosła się na Izo Arenę do Boguchwały. "Gramy kilkadziesiąt kilometrów od Stalowej Woli, co stwarza dwa zasadnicze kłopoty. Po pierwsze nastąpił odpływ lokalnych sponsorów, którzy marketingowo chcieliby zaistnieć na obiekcie w Stalowej Woli, a nie w odległych miastach. Po drugie, jakby nie patrzeć, cały czas gramy na wyjazdach, nawet dojazdy do Boguchwały generują dodatkowe koszty" – podkreśla Mariusz Szymański.

I zanosi się na to, że także przez większą część, a niewykluczone, że nawet cały przyszły sezon Stal będzie zmuszona korzystać ze stadionu w Boguchwale. Jest już bowiem pewne, że wykonawca przebudowy obiektu przy ulicy Hutniczej, firma Budimex, nie zdąży z oddaniem go do użytku w planowanym terminie, czyli do października bieżącego roku. "Otrzymaliśmy informację, że najwcześniej będzie to możliwe w lutym przyszłego roku, choć szczerze mówiąc podejrzewam i w tym przypadku nastąpi opóźnienie. Nie mamy żadnych zastrzeżeń, ani pretensji do pracowników Budimexu, widzimy postępującą budowę i doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że to nie jest remont jednej trybuny, tylko realizacja bardzo dużego projektu. W ciągu roku nie da się zbudować domu, a co dopiero wykonać taką inwestycję" – przyznaje prezes Stali.

Jak włodarze Stali zamierzają rozwiązać problem zaległości finansowych wobec zawodników? "Staramy się na bieżąco bilansować budżet, pieniądze z wielu źródeł wpływają z różną częstotliwością. Mamy nadzieję na zastrzyk z programu Pro Junior System, jestem przekonany, że do końca sezonu będziemy już z piłkarzami „na zero” - kończy Mariusz Szymański.