To co Stal Stalowa Wola zrobiła w Częstochowie przeszło do historii. Miejscowy Raków, który gra o awans na zaplecze Ekstraklasy został surowo skarcony przez ekipę bijącą się o utrzymanie.
Już pierwsze minuty meczu pokazały, że walcząca o utrzymanie w drugiej lidze „Stalówka” tanio skóry w Częstochowie nie sprzeda. W pierwszych dziesięciu minutach goście mieli trzy sytuacje, po których mogli objąć prowadzenie. Wynik spotkania otworzył Przemysław Stelmach - strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ku niedowierzaniu miejscowych kibiców, kolejne dwie bramki, które padły do przerwy również były dziełem Stali. A dokładnie duetu Kamil Jonkisz-Adrian Dziubiński. Przy pierwszym golu, Dziubiński dobił strzał Jonkisza, a przy drugim wykończył strzałem jego akcję ze skrzydła. Euforia w obozie Stali była zrozumiała.
Od razu z gratulacjami na swoim Facebooku pośpieszył prezydent miasta Lucjusz Nadbereżny. Trzeba przyznać wprost, że kolejny krok do utrzymania się w drugiej lidze został zrobiony. Wszystko jest w nogach i głowach zawodników ze Stalowej Woli.
Po meczu komplementów nie szczędził trener Stali Janusz Białek. „Podsumowanie jest takie, że wygraliśmy. Raków nas zlekceważył, a było to widoczne po stracie bramki. Wielkich błędów drużyna nie popełniła. Co najważniejsze byliśmy skuteczni. Złapaliśmy głęboki oddech. Raków ułatwił nam sprawę” - mówił trener Janusz Białek. Z kolei trener Rakowa Marek Papszun krótko skwitował grę swojej drużyny. „Nie leży nam ten zespół na własnym stadionie. Taki jest sport, piłka nożna, która nie jest przewidywalna” - dodał.
Trener Janusz Białek przestrzega jednak przed samozachwytem. To była tylko jedna wygrana, a już w sobotę na własnym obiekcie Stal zagra z bezpośrednim konkurentem w walce o utrzymanie: ROW 1964 Rybnik. W pierwszej rundzie tego sezonu w Rybniku oba zespoły podzieliły się punktami, a gole zdobywali: Marek Gładkowski (83) - Konrad Korczyński (89). Mecz wszyscy zapamiętają przede wszystkim ze względu na dwie awarie oświetlenia rybnickiego stadionu. Drużyna ze Śląska w minionej kolejce także sięgnęła po trzy punkty. Sensacją w tym wypadku są rozmiary zwycięstwa, bo ROW pokonał aż 5:1 Legionovię Legionowo. Dlatego Stal musi być skoncentrowana.
Wygrana w tym wypadku znacznie przybliży zielono-czarnych do zachowania ligowego bytu. W meczach wyjazdowych ROW jest solidny. Do tej pory wygrał 4 mecze, zremisował 3 i doznał 8 porażek. Jeśli chodzi o kadrę zespołu prowadzonego przez Piotra Piekarczyka to gracze Stali muszą zwrócić uwagę na takich piłkarzy, jak: Mariusz Zganiacz, Mariusz Muszalik, Sebastian Musiolik.
Patrząc na drugoligową tabelę wszyscy zaczynają liczyć ile punktów będzie potrzebnych do utrzymania. ROW ma ich obecnie 37 i jeśli zdobyłby w Stalowej Woli trzy punkty to wtedy mógłby już się czuć drugoligowcem na kolejny sezon. Z kolei nasza drużyna zdobyła do tej pory 35 punktów. Przed Stalą oprócz meczu z ROW 1964, jeszcze wyjazd do Bytomia na spotkanie ze zdegradowaną już Polonią oraz domowe derby z Siarką Tarnobrzeg. Nikt nie chce zostawić wszystkiego na ostatnią chwilę, więc trzeba wygrać już w sobotę.
Trener Białek w sobotę nie będzie mógł skorzystać z usług Mateusza Wójcika, który będzie pauzował za ósmą żółtą kartkę w tym sezonie. To jest jedyne osłabienie. Początek meczu: godzina 17.
Jeszcze niedawno klub był na skraju upadłości, ale mimo problemów nie spadł niżej niż trzecia klasa rozgrywkowa. Dziś posiada jeden z najniższych budżetów w lidze, a mimo to przewodzi stawce II-ligowców. » czytaj dalej
Subiektywno-statystyczne podsumowanie sezonu 2013/2014 okiem redakcji stalstalowawola.pl » czytaj dalej
Żar lał się z nieba, powietrze nad rozgrzaną murawą musiało parzyć jak przy hutniczym piecu, razem z piłkarzami pociliśmy się także my, kibice. » czytaj dalej